Celtycka chusta to moje marzenie odkąd zobaczyłam ją pierwszy raz. Potem przyszedł czas na szukanie odpowiednio pięknej i miękkiej włóczki do tego projektu. A jako, że kiedyś tam w moim sercu zagościła chęć posiadania motków Malabrigo Arroyo w kolorze Chircas to w końcu nadarzyła się okazja aby je nabyć. I wiele, wiele tygodni temu na wakacyjnym spotkaniu w ulubionym sklepie u Tuptupa moje mini marzenie się spełniło. Nawet nie przeszkodziła mi wtedy przepotwornie wysoka temperatura sięgająca prawie 35 stopni... ogromnie podekscytowana nabrałam oczka na plecioną chustę. Dziergałam całe spotkanie i drogę powrotną, siedząc na przystanku, jadąc tramwajem, stojąc w oczekiwaniu na przesiadkę na autobus. Nawet idąc pieszo. Przerwę miałam tylko na przejściu na pieszych. Drugiego dnia chętka mi nie minęła i dzięki temu wydziergałam sobie w ten czas całą gładką część wzoru.
I bam! Nie mogłam się zebrać do tworzenia plecionego borderu. Usiadałam na maksymalnie pół godziny naraz. Nie wiadomo czemu, ale to mnie wykańczało i nudziło, a miejscami nawet irytowało.
I tak sobie mała beznadzieja trwała aż do czasów jesiennego spotkania z Dorotką Dodgers i Joasią Marchewą. Nie miałam prócz chusty nic na drutach, a na dodatek okazało się, że Mama chętnie ją przygarnie. Morale podskoczyły mi na tyle by ponownie spróbować zmierzyć się z tym wykańczającym projektem zanim on wykończy mnie. Dziewczyny dopingowały porządnie a ja zaczęłam się w pewnym momencie cieszyć, że już bliżej niż dalej. Im bliżej końca roku tym bardziej chciało mi się ją dziergać. I wreszcie skończyłam!!
Zdjęcie znowu są nieco mroczne, ale mimo teoretycznie wiosennej pogody to słońca brak. Wiecznie ponure chmurzyska i egipskie ciemności.
Na pocieszenie misterne plecionki i piękny kolor mchu prosto z lasu. Jeden z piękniejszych odcieni zieleni jaki widziałam w postaci włóczki.
projekt: Celtic Dreams
wzór: Celtic Myths
włóczka: Malabrigo Arroyo - Chircas
druty: 4.5 mm
Chusta jest dosyć spora, ale jak dla mnie to im większa tym lepsza. Puchnę z dumy i wiem, że opłacało się jak nic innego. Po blokowaniu celtyckie plecionki mnie oczarowały i na chwilę potrafię zapomnieć całe to "niechciejstwo". Było warto.