Mam kolejną czapkę. I to nie byle jaką. Idealną dla dziewiarki - w owieczki!
Wzór wpadł mi w oko jakiś czas temu, ale nie wiedzieć czemu nawet nie pomyślałam o jego wydzierganiu. Aż do czasu jak grzebiąc w swoim pudle natknęłam się na przepięknie zielony motek Lettlopi pozostały z mojego loppapeysa. Taką mszystą zieleń kocham i nie mogłam się oprzeć. Prawie nie mogłam już znaleźć wymówki, biorąc pod uwagę leżące obok resztkowe kłębuszki Peruviana i Limy po swetrach i bezpalczatkach. Tym bardziej, że w połączeniu niesamowicie im pięknie. No to brakowało mi tylko niebiańskiego koloru - a że głupio zamawiać jeden motek... to kupiłam cztery.
I tak po jakimś czasie powstała moja wersja "Baa - blee Hat".
Co najdziwniejsze! Lopi na głowie to nie to samo co lopi na swetrze. Zakładałam ją i na włosy i na gołe czoło i nic mnie nie drapie. Aż dziw bierze, no ale to prawda. Czapka stała się własnością siostry, która podziela moją opinię zarówno o pożerającym swetrze jak i o bardzo przyjemnej głowogrzejce.
To moje drugie w życiu wrabianie na drutach, więc nie jest może idealne, ale zrobię kiedyś takich jeszcze kilka i dopiero będzie pięknie.
Oczywiście wprowadziłam modyfikacje do wzoru, bo naczytałam się o tym, że czapka wychodzi o dużo za duża. Miałam też w pamięci ilość oczek, próbki i rozmiary drutów, na których pracowałam robiąc poprzednie czapki i nijak nie pokrywały się one z tym co w opisie do owieczek. Poczyniłam więc kilka obliczeń, zmieniłam druty na dużo mniejsze i leży jak ulał.
Robótka szła dużo wolniej niż przy dzierganiu z jednej włóczki, ale to kwestia wprawy.
Moja wersja jest z podwijanym brzegiem, dzięki czemu pasuje zarówno na Sis, jak i na mnie - bo ja w sumie prawie zawsze chodzę z cebulą, która musi mi się w czapce zmieścić. Wystarczy, że odwinę sobie dół i już mam skrzatkę idealną.
projekt: Baa - blee hat
wzór: "Baa - blee Hat" by Donna Smith
włóczka: Lettlopi, Drops Lima, Filcolana Peruvian
druty: 3.5 mm; 4 mm
Jakby mi było mało to z pewnością z 'resztek' udziergałabym drugą, tylko dla mnie.
A tymczasem powinnam się zmusić do kończenia celtyckiej chusty (taaak, jeszcze "tylko" połowa bordera), bo w kolejce pojawiło się zapotrzebowanie na celtycką czapkę do kompletu. Tak samo jak ogromne zapotrzebowanie na słońce, bo w tej nieustającej szarudze depresja czai się za każdym rogiem.