A ja mam! Wreszcie mam! :D swoją własną nawijarkę. Skaczę prosto pod sufit i jeszcze wyżej, jak się tylko da. Doczekałam się swojego 'pro' sprzętu dla dziewiarki. I koniec z potwornie plączącymi się nitkami, zwijanymi przez znaczną ilość czasu. Tym bardziej, że ostatnio pewnie ponad 80% włóczek z których robię przyjeżdza do mnie w postaci precelków. Co prawda sprawca tego prezentu [Brodacz] jest fanem rozplątywania wszelkich supełków i każdy przewinięty motek, to do tej pory była jego zasługa - biję w podzięce pokłony, czołem do samej ziemi. Tym bardziej, że po haśle "a że była darmowa dostawa w pewnym sklepie" wyjął zza pleców parasolkę. Motowidło znaczy się.
Przyznam się, że kiedyś precle próbowałam zwijać sama... ale wytrzymałam jakieś pół motka i krew mnie nagła zalała w międzyczasie kilka razy. Obraziłam się i wzięłam na druty inny, przewinięty już kłębuszek. Dawniej miałam "przyjemność" (brrr!) bawić się tak z Malabrigo Lace i powiem jedno- nigdy przenigdy.
I teraz zamiast godzin transformacja precli w motki (za granicą nazywają to "cake", mamy jakiś ładny odpowiednik?) zajmuje góra kilka minut. Za nami 800 metrów pajęczyny Drops Lace. I napatrzeć się nie mogę na to cacuszko.
Wiadomo, że gadżety nie są niezbędne, ale jednak istnieją takie, które ogromnie ułatwiają i przyspieszają pewne czynności. A po cóż marnować czas na nerwy i rozsupływanie nitek po stokroć jak można już dziergać.
Próbkę z wyżej pokazanych puszków już mam, ale nic poza nią. Pomysł w głowie dopiero powstaje, a przede mną jeszcze decyzja co do rozmiaru drutów. Także znowu stoję w miejscu...
...ale na pocieszenie włączam sobie chyba pierwszą i jedyną dziewiarską piosenkę, którą w życiu słyszałam i śmieję się do rozpuku. Polecam i Wam - "Baby You're a Knitter" oczywiście by... Stephen West. To typ którego się kocha, albo nienawidzi. Ja mimo wszystko jestem zdecydowanie po tej pierwszej stronie. ^^
ps. nadal pamiętam o losowaniu- postaram się wrzucić posta jeszcze w tym tygodniu.
A Wy korzystacie już ze zwijarki?
I napiszcie koniecznie co myślicie o nowym hicie.
Tą piosenka powaliłaś mnie na kolana. Nie mogę przestać się śmiać. Dziękuje za lepszy dzień :):):)
OdpowiedzUsuńPolecam na każdą gorszą chwilę. ^^
UsuńI nawet dostałaś tę najlepszą! Nie mam zbyt dobrego zdania o tej mniejszej nawijarce, ta duża zdecydowanie rządzi. Fantastyczny wybór :)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie się cieszę, bo coś nam nie szło z początku i już się chop podłamał, że chciał jak najlepiej, a wyszło inaczej. :p ale po kilku próbach działa jak ta lala. ^^
UsuńWow... piosenka jest wspaniała ! Dziękuję, że mi ją pokazałaś :-)))
OdpowiedzUsuńZakup rewelacyjny!
Pozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że nie tylko mi się podoba [mimo, że wcale nie mieści się w moim guście muzycznym]. :)
UsuńStephen wymiata!
OdpowiedzUsuńZwijarke mam już od dawna I nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nawet prucie jest przyjemniejsze ;-)
Co do cakes ja proponuje polska nazwe- pączusie :-)
Otóż to- miałam już mini romans pruciowo - zwijarkowy i nawet nie bolało tak jak ręczna destrukcja. Raz dwa i po sprawie, a do tego jest od razu mały kłębuszek. :)
UsuńPączusie brzmią fajnie!
Muszę przyznać że w stosunku do SW mam mieszane uczucia no ale .... ta piosenka.... ten filmik.... jestem zdecydowanie teraz w pierszej grupie ;)))) Co do twoich prezentów to super, podrzuć adres sklepu gdzie mój prywatny mikołaj mógłby mi też takie sprezentować, żebym nie musiała już laceów zwijać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA i jak dla mnie to donaty:)
Usuń:) moja jest podobno z tego wielkiego sklepu zaczynającego się na "e".
UsuńPozdrawiam!
Rozwaliłaś mnie całkowicie Stephenem!!! Pożyczam na FB:):):)
OdpowiedzUsuńA co do nawijarki to ja też dopiero się z nią zapoznaje... A że mam model baaaardzo vintage po mojej cioci to odczucia też mam różne....
Tak mnie zaskoczył i rozbawił, że nie mogłam się powstrzymać. ;)
UsuńMam stara nawijarkę. Ma ze 30 lat i leżała nie używana, jeszcze w folii do zeszłego roku kiedy to na tablicy czy innym allegro znalazłam ogłoszenie i stałam się jej szczęśliwą posiadaczką :-)
OdpowiedzUsuńNiestety jest to model stary i czasami kłębek ucieka. Nitka w sumie też. Mąż co i rusz jakąś drobną naprawę musi poczynić. Ale i tak ją uwielbiam! Mimo, że kłębuszki nie są równe to bardzo ułatwia życie :-)
Gratuluję nabytku i życzę miłego przewijania!
Pozdrawiam serdecznie!
Czuć różnicę w zaoszczędzonym czasie i mniej skołatanych nerwach. ^^ Przynajmniej z mojego doświadczenia.
UsuńPozdrawiam!
Chciałabym napisać coś sensownego ale po tej piosence zbieram jeszcze szczękę nie mówiąc już o myślach... :D
OdpowiedzUsuńZwijarki zazdroszczę może też się kiedyś doczekam :)
Przynajmniej piosenka z fajnym tekstem i zabawnym teledyskiem. :) Jednak nic nie przebije tego, że jest cała o drutach i wszędzie fruwają włóczki.
UsuńGenialne! Stephena rzeczywiście można kochać lub nienawidzić, ale niezależnie od uczuć do niego nie można zaprzeczyć, że trafił tą piosenką w sedno :D
OdpowiedzUsuńNawijarki nie mam, na razie nie jest mi chyba niezbędna, bo jednak stosunkowo niewiele metrów nitki przerabiam. Ale jak kiedyś splątałam koncertowo cały precel Lace DROPSa to zaczęłam się zastanawiać jak można tego uniknąć ;) Następnym razem już nie splączę. Kilkutygodniowe (w wielu podejściach) rozplątywanie dało mi dobrą nauczkę ;) Ale uparta jestem, rozplątałam i udało mi się to zrobić za pomocą jednego tylko cięcia :P
PS. Bardzo chmurkowe niteczki dziś u Ciebie :) Bardzo mi się podobają, choć dla mnie zupełnie nie do noszenia ;)
Podziwiam za cierpliwość...! Ja bym chyba zostawiła i już. :p
UsuńOj prawda, ogromnie milusie. Już nie mogę się doczekać jak będę z nich dziergać, bo nadal nie wiem co.
Wow zazdroszczę nawijarki
OdpowiedzUsuńPrzydaje się, polecam! :)
UsuńNormalnie popłakałam się ze śmiechu! !!
OdpowiedzUsuńA przewijarki zazdroszczę!
Normalnie popłakałam się ze śmiechu! !!
OdpowiedzUsuńA przewijarki zazdroszczę!
:)
Usuńja potem przez pół dnia jeszcze nuciłam.
Odpowiednie narzędzia to podstawa! *^O^*
OdpowiedzUsuńUmarłam po obejrzeniu tego video!...... (albo nawet w trakcie *^W^*~~~)
Oj tak, różnica jest ogromna! Szczególnie we włóczkach i drutach. ^^
UsuńA przy piosence co chwila wybuchałam śmiechem.
Oh, muszę przyznać że teraz będę żałować iż kupiłam swoją zwijarkę bo ta Twoja (Knit Pro jak mniemam?) wydaje się o wiele lepsza, w mojej zdecydowanie nie znoszę tego metalowego ustrojstwa, które trzeba trzymać by się nie ruszało.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jest dobra, bo na razie mam tylko kilka motków za sobą.
UsuńSzczerze mówiąc to chyba jest dosłownie chińska, firma "Ping Qiuan" czy jakoś tak. :p
Moja zwijarka to złośliwiec straszny i w dodatku nadal nie mam parasolki (nie mam też gdzie jej przyczepić), ale i tak za nic w świecie nie wróciłabym do zwijania ręcznego. Gratuluję wiec zakupu, niech się dobrze sprawuje!
OdpowiedzUsuń