Dzierganie dzierganiem, ale fajnie jest mieć w czym przechowywać robótki. Wiadomo, teoretycznie można wszędzie. Nigdy jakoś nie uważałam się za gadżeciarę, ale od jakiegoś czasu zauważyłam, że wcale nie tyczy się to tematu około włóczkowego. Cóż... rodzajów i rozmiarów drutów wszelakich zaczyna mi pomalutku przybywać. Do tego małe stado różnych markerów, znaczników itd. Czego mi brakowało? Woreczków na robótki. Wiadomo, że dzierganie i obcowanie z samą włóczką jest najlepsze. Ale okazało się, że jeśli ma się obok piękną torbę przeznaczoną specjalnie na konkretny projekt to jest o wiele więcej frajdy.
No i tak oto jakiś czas temu wiedząc o szyciu prawie tyle co nic,zasiadłam i uszyłam sobie swój pierwszy taki schowek- biologiczno- Muminkowy. Robótek o dziwo zaczęło mi przybywać, więc nie pozostało mi nic innego jak zwiększyć swoją kolekcję o kolejne domki na nich. A że czasem niestety na dzierganie nie ma nastroju to wykorzystałam ten czas właśnie na szycie. Wygrzebałam swoje stare materiały sprzed dobrych kilku lat no i się zaczęło.
Jako pierwsze powstały kwiatowe wróżki z motylkami w wersji woreczkowej. Ciesząc się ogromnie ze skończonego projektu pochwaliłam się nim na 'insta' no i tak się stało, że znalazł swoją nową właścicielkę. ;) Takie o słodziachy wdzięczą się na jednej stronie.
A na drugiej moje dwie ulubione skrzydlatki.
Z delikatną, pastelową podszewką i sznureczkiem. Idealne na małą robótkę typu skarpetki, jednomotkowy szal, czapkę czy jakieś dziecięce wdzianka.
Jako drugie wyleciały kolejne wróżki, ale tym razem w odrobinę nico innej odsłonie. W jeszcze delikatniejszej wersji, aczkolwiek w większym formacie, zapisane na suwak i dosyć porządnie usztywnione, aby spełniały swoją rolę. I te stworzenia też zostały już zaadoptowane. :)
O taka wdzięczna dziewuszka będzie pilnować robótek.
I tacy uroczy, wróżkowi chłopcy. Ah, co za boska czapeczka!
No i wiadomo co lubię: przewspaniały kolor 'mauve' i brokat.
Ale tego nie koniec, bo mimo, że takich skrzydlatych istotek mam coraz mniej, to przygarniam inne, równie urocze. Na przykład rudowłose syrenki i inną morską ferajnę. :)
Również w suwakowej wersji, ale tym razem mniej usztywnianej niż wróżkowa [nadal testuję i dumam, która będzie docelowa]. No ale nie mogę się napatrzeć na tą ogoniastą. W końcu jest moja. ^^
Z podszewką prawie identyczną kolorem jak łuski. Ah.
Właśnie z niej wypłynęła moja robótka, która czeka na wielką kąpiel, ale zaraz potem wepchały się tam skarpetki, z którymi walczę (zabrakło mi włóczki i muszę prawie od nowa dziergać coś w innym stylu).
A tak prezentują się wszystkie razem. Każda z nich ma prostokątne, pudełkowe (?) dno, tak aby wygodnie było im stać o własnych siłach i by było więcej miejsca na włóczki. (Zielone w tle to celtycka chusta, która pomieszkuje na zmianę u Muminków lub pływa z syrenką w zalezności od nastroju. )
Co prawda nie jestem wkręcona w szycie tak samo jak w dzierganie, a do tego pochłania to całkiem dużo czasu... no ale ja chcę jeszcze i jeszcze! Przecież potrzebuję małej, typowo skarpetkowej wersji, do tego sporo większej specjalnie na swetry. A jakby tak jeszcze mieć to wszystko w najróżniejszych kolorach, aby pasowało do obecnie przerabianej włóczki?! Ha!
ps. zmieniłam trochę układ bloga, tak aby wpuścić tu więcej powietrza- miałam wrażenie, że tamten był już zbyt 'ciasny'. Dajcie proszę znać jak lepiej i wygodniej. :) Wszelkie rady mile widziane.
ps. zmieniłam trochę układ bloga, tak aby wpuścić tu więcej powietrza- miałam wrażenie, że tamten był już zbyt 'ciasny'. Dajcie proszę znać jak lepiej i wygodniej. :) Wszelkie rady mile widziane.