Czas na nowe... woreczki! Haha. W zasadzie nie są już takie nowe, bo ostatni z nich był uszyty jakieś półtora tygodnia temu. Ale ileż można pokazywać w kółko to samo. Dlatego zrobiłam mini przerwę i chwaliłam się chustą lub wreszcie napisałam posta do chwalenia się skarpetkami- nie zapomnijcie się do niego podlinkować jeśli skończyliście swoją parę, są nagrody. ^^
Wracając do tematu mam przyjemność pokazać swoje kolejne uszyte schowki na robótki. Niektórymi z nich nawet nie zdążyłam się tu pochwalić, a już znalazły swoje nowe właścicielki.
Pamiętacie liskowy schowek na suwak? To teraz będzie również wersja woreczkowa. Dużo zielonego i cudownie urocze futrzaki.
Ta wersja była specjalnie powiększana i wyszedł naprawdę porządny woreczek. Można w nim pewnie upchnąć nawet wielki, jesienny/zimowy sweter. Obok znane już wam szalone babiszony z rodzinką- te z poprzednich postów.
A poniżej kolejny troczkowy woreczek z tej serii, ale już w odrobinkę delikatniejszej, kropkowanej odsłonie.
Były już liski, no to czas na kolejnych gości ze zwierzyńca. Jeżyki! Pełno jeżyków... i muchomorków. Standardowo w wersji dwukolorowej, dzielonej, a do tego z rączką.
I jak zwykle z moimi ulubionymi przeszyciami.
Uwielbiam kolory, pastelowe, delikatne, ale także i te mocne, żywe. A rozkochując się w jesiennych liściach musiałam uszyć coś i w tych barwach. Szczególnie, że już popołudniu zalewają nas egipskie ciemności, no to jak nie stworzyć sobie trochę przenośnego słońca?
Ptasia wersja w dwóch odsłonach- ah jak ja uwielbiam ten promienny materiał. Woreczki z ptaszkami występują tym razem w dwóch rozmiarach. Żółty podobnie jak większość poprzednich mieści nawet sweter z fingering i całkiem sporo więcej, ale już miętowy jest mniejszy. Idealny na jednomotkowy szal/chustę, skarpetki, ubranka dla dzieci itp.
Cukrzyca instant, hihi.
Na koniec małe zbiorowe zdjęcie, na które jak widać nie wszyscy zdążyli się załapać. Ale pewnie pojawi się okazja, bo jeszcze nie chowam maszyny do kąta.
Ja już prawie nie mogę żyć bez tych schowków na robótki. Tym bardziej, że do swojej torebki [druga od lewej, ta z wyłaniającą się tajemniczo babką] mieszczę peruvianowy udzierg z sześciu już motków.
Teraz czas na trochę dziergania.
Trzymajcie kciuki, bo czekają mnie rękawy... ;)