środa, 9 kwietnia 2014

Książkowe światy

Uwielbiam robić na drutach. W tym roku, jakoś na początku, trafiłam na pewną chustę, której tworzenie tak mnie fascynowało, że potrafiłam siedzieć nad nią do 6 h bez przerwy. Bywały też dni kiedy dziergałam do 8 h z przerwami na jedzenie 'męcząc' swój pierwszy sweter. Jednak od takiej pracy o dziwo też bolą ręce, a konkretniej nadgarstki czy poduszka pod kciukiem [ten taki większy mięsień], wiec przydaje się wtedy inne zajęcie. Jako, iż jestem ludkiem wiecznie błądzącym w chmurach, w swoich krainach, w innych teraźniejszych istnieniach to lubię też wskakiwać do innych światów poprzez książki. Niestety nie czytam wiele. Mam problem z zabraniem się za książkę, albo z dokończeniem jej kiedy mnie zupełnie nie wciąga. Uznałam, że szkoda nerwów i czasu na nudne pozycje, więc mam już spokojniejsze sumienie, kedy odkładam kolejną książkę nie wiedząc co w niej dalej siedzi. Wszak zamiast przysypiania nad stronami mogę w tym czasie wjechać do niespodziewanie interesującego innego świata.

Trafiając na bloga Maknety postanowiłam przyłączyć się do jej czytelniczo robótkowej akcji. :) 
I tym sposobem co środę będę się z wami dzielić moimi aktualnymi wypadami do książkowych krain, jednocześnie zdając relację z dziergania- a przynajmniej się postaram, o.


W zeszłym roku, jakoś na wiosnę zaczęłam przygodę z kryminałami. Mocno klasycznie od Agathy Christie, śledziłam dochodzenia doktora Poirot i Panny Marple. W październiku podczas izolacji od świata zewnętrznego [niemalże dosłownie i w przenośni] zaczytywałam się w "Morderstwo to nic trudnego". Potem samoistnie nastąpiła przerwa książkowa, aż do marca kiedy podglądałam poczynania McMurphy'ego w szpitalu psychiatrycznym "Lotu nad kukułczym gniazdem" [Ken Kesey]. Wciągnięta w świat 'niedostępny' na codzień dla przeciętnego 'szaraka' połknęłam całą historię i zostałam póki co na wyspie trudnych książek.
Pozostając w szpitalnych klimatach przeszłam "Kurację" [Jacek Głębski], gdzie psychiatra zamienił się w pacjenta i tym sposobem trafiłam do innego doktora... Hannibala Lectera. Pochłaniając z coraz większym zapałem "Milczenie owiec" [T. Harris] odkryłam niezwykle ciekawy acz lekko makabryczny zakątek. To moja pierwsza taka książka, ale już wiem, że nie ostatnia, bo w pierwszych godzinach dzisiejszej doby skończyłam "Hannibala".


Ot takie 'lekkie i przyjemne' książeczki do poduszeczki [a kiedyś było 'o nie, nigdy, straszne, to horrory, boje się, kto to wymyślił' pukając się w myślach w głowę, ze świadomością, że boję się nawet ciemności, a co do dopiero czytać książki o mordercach czy psychiatrykach... widocznie musi mieć swój czas].
O samej książce cóż powiedzieć- mam mieszane uczucia, bo wciągnęłam się dopiero koło 140 strony, męcząc się wczesniej we Florencji [ble, ogólnie nie znoszę Włoch, języka, miejsc, nazw- nie wiem czemu], ale dobrnęłam do końca wciągając się po 2/3 książki, gdzie dosłownie czytałam idąc prawie ostatnie strony. W zasadzie do poprzedniej cześci to nie ma za mocno co porównywać, bo wygląda bardzo blado. Oczywiście prócz samego doktora i zakończenia którego się nie spodziewałam.

Zgodnie z akcją nadaję jeszcze co aktualnie dziergam- na zdj. z książką. Tym razem to sweterek, dla mnie, a co tam [ten pierwszy czeka na 1,5 rękawa]. Z cudownego Malabrigo Arroyo, w kolorze Coffee Toffe, na drutach nr 3,75. W zasadzie to początek i próbwa nowej metody, która już skradła moje serce.


Póki co wszystko jest jedną, wielką improwizacją, ale w tworzeniu to lubię najbardziej. 
Aby nie przynudzać, na dzisiaj znikam, tym razem do tofikowego swetra.


A Wy mieliście jakiś skok w książki, o których myśleliście, że 'o nie, nigdy'?

23 komentarze:

  1. Przynudzaj ;) Kryminały to całkiem fajna rzecz. Ostatnio pochłonęła mnie Skandynawia. Może za sprawą kioskowej Czarnej Serii? fajnie, że dołączyłaś do środowego klubu robotkujących czytelniczek. Witaj w domu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ^^ O fajnie. Skandynawia ma tą moc przyciagania. Ja w planach mam Millenium i swetry w północnych klimatach, więc wszystko naraz.

      Usuń
  2. Ladna ta wloczka... Rzadko raczej miewam skoki w boki jesli chodzi o ksiazki... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Uwielbiam coraz bardziej ten kolor.
      Ja mam chyba odpowiednie fazy książkowe, czas fantasy, czas kryminałów, teraz czas thrillerów.

      Usuń
  3. Agata Christie na stałe gości w mojej bibloteczce, zazwyczaj jak nie mam co czytać sięgam po jakiś jej kryminał :)
    Chociaż ostnio, poodbnie jak Monotem zaczytuję się w skandynawskich kryminałach :)
    Włóczka fajna, pewnie i seterek będzie super :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak poznałam jej twórczość to ciągiem kilka książek pochłonęłam. Póki co na 1 miejscu z opowieści A.Christie mam "Morderstwo w Orient Expressie".

      Oj mam nadzieję, że tak, bo nie dość, że to mój 2 sweterek w życiu [dobra, 3ci jeśli liczyć 'dzieckowy'] to jeszcze wsio z głowy.

      Usuń
  4. O zanudzaniu nie ma absolutnie mowy, bo bardzo interesująco opisujesz swoje spotkania z książkami. Dobrze, że do nas dołączyłaś.
    Sweter ma piękny, ciepły kolor. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, to dobrze, bo mnie gryzło, że się tak wylewam : p dziękuję.

      Usuń
  5. Ja właśnie tak wpadła w kryminały. Zawsze myślałam, że to nie dla mnie, że za ciężkie a teraz kończę jedną zaczynam drugą. To jest jak nałóg:)
    Ta włóczka od dawna mi się marzy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej jeden z najlepszych i najzdrowszych nałogów :)
      A włóczka- dokładnie, ja marzę co chwila o kolejnych motkach. Dlatego tak odkładam złotówki do puli 'włóczek na M'. Ale to coś w sobie ma, oczekiwanie na kolejny motek z rozmyślaniem w nocy cóż z niego stworzyć.

      Usuń
  6. Hannibal, jako lektura do poduszki ;O nie powiem, że to ciężkie, ale chyba dosyć makabryczne?^^ Kolorek włóczki cudny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, a jakże :) właśnie może ta makabra to ciężkość w tej części. Jest jej w sumie więcej niż w poprzedniej, ale mimo wszystko bardziej raziły mnie wulgaryzmy i niektóre postacie bardziej niż 'kolorowe' opisy.

      Usuń
  7. Ostatnimi czasy unikałam jak ognia ciężkich książek, a czytałam lekkie niezobowiązujące lektury, dziś, szczęśliwie pokonując wszelkie trapiące demony wracam do normalności i bardziej "wymagającej" lektury, te arroyo znam i muszę stwierdzić , że to jedna z tych włóczek, które niepozorne w motku po przerobieniu przeistaczają się w istne brylanty, p.s.mnie najbardziej zaintrygowała ta chusta nad którą siedziałaś tyle godzin, może się pochwalisz? Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, różnorodność w książkach też się przydaje. ;)

      A arroyo- racja, mnie zachwyca z każdym rządkiem i sama nie wiem które plamki bardziej mi się podobają.
      Chusta będzie ^^ tylko mam średniawe zdjęcia z 'komórczaka', a sam twór się już trochę znosił i by wymagał ponownego blokowania do sesji zdjęciowej, wiec dumam czy pokazywać.

      Usuń
  8. Ja nadal unikam ciężkich książek nawet tych, w których jest ledwo cień smutku bo zbyt łatwo mnie dobić. Czytam prawie wyłącznie fantasy i dobrze mi z tym.
    Dobrze, że wróciłaś, powtórzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak z filmami, żadne melodramaty, dramaty, romanse.
      Póki co odpoczywam od fantasy, bo po "Mgłach Avalonu" i "Wiedźminie" nic mi się tak mocno nie podobało, ale wrócę za jakiś czas na pewno.

      Miło mi, dziękuję :)

      Usuń
    2. Ja osobiście mogę Ci polecić gorąco sagę "człowiek ze słowem" Duncana. Nie mam jej teraz w domu ale jak ją odzyskam pożyczę i to z wielkim poleceniem. Ja ją pożarłam jednym kęsem!

      A wiesz, że masz moderowanie komentarzy?

      Usuń
  9. Czytam głównie fantastykę, choć ostatnio wskakują do kolejki inne gatunki :) Mam nadzieję, że Harris wpadnie mi kiedyś w ręce. W wersji filmowej i serialowej bardzo mi się podoba. Włóczka piękna, chyba i ja zacznę oszczędzać na takie cudeńka:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie podobnie, najwięcej fantastyki, później pojawiły się kryminały no i się zaczęło :)
      Książkowo póki co bardzo fajnie, ale wzrokowo jeszcze nie mam odwagi tego badać : p

      Polecam- ja się przestawiłam i nie żałuję. Robię teraz mniej rzeczy, ale za to duuuużo lepszej jakości, nie wspominając o komforcie [wełna 100% merino, a mięciutka jak polarek] i wyglądzie, gdzie każdy rządek zachwyca.

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. I racja, bo taka chyba jest, do tulenia w sam raz. Szczęściem nie tak elastyczna jak merino od Dropsa, ale to akurat u mnie na duuży plus.

      Usuń
  11. piękne kolory :)
    z książkami to ja miałam tak w pewnym momencie z Wiedźminem - tatuś mój kochany dał go go za wcześnie (11latce?) i od razu 4ty tom, gdzie na dzień dobry Bonhart wyżyna Szczury... nie wspominając już o skakaniu między postaciami i ogólnym wtf is happening?! dopiero w liceum udało mi się przed Wieśmaka przejść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)

      No tak, to książka dla bardziej dorosłego czytelnika. Ale nie zmienia faktu, że genialna!

      Miło mi Cię znowu 'widzieć'!!! :D

      Usuń