środa, 16 kwietnia 2014

Obłęd...

Dzisiaj post prawie błyskawiczny, bo jako, że środa nastała, a w zasadzie chyli się ku końcowi to należy się komunikat z książką w tle. A nawet na pierwszym planie.

Nadal podróżuję sobie po cięższych książkach, nieco poważniejszych niż 'zwykłe' czasozabijacze do poduszki. Lecąc za ciosem szpitalnych opowieści w kręgu psychiki sięgnęłam po "Obłęd" J. Krzysztonia.
Szczerze przyznam jeszcze nie mam nic do powiedzenia, bo z racji załatwiania spraw, wyjazdowego weekendu, dziergania swetra itd. itd. do książki zajrzałam może ze dwa razy i to na naprawdę chwilkę. Skutkiem tego mogę dziś jedynie wspomnieć, że to pierwszy tom na poły autobiograficznej trylogii o... schizofrenii. Sama książka pisana przez autora w szpitalu psychiatrycznym ukazała się już po jego śmierci [w dodatku samobójczej].
Co tam odnajdę może zobaczymy... życzcie więc wytrwałości w lekturze : p


Na polu dziewiarskim nadal bez zmian. Sweterek ze zdjęcia ma pierwszeństwo. ^^ Udziergałam 'już' do talii, nawet może troszkę ponad. Co kilka rządków podskakuję do lusterka i oglądam z każdej strony wymyślając co dalej, bo pomysłów mam za dużo i nie wiem, który pasuje mi najlepiej. Skutkiem tego koniec się opóźnia, ale po cichu liczę, że będzie warto poczekać. 
Prócz powoli rosnącego sweterka reszta tworów bez zmian... jeszcze : p

12 komentarzy:

  1. To ciężka lektura. Przetrwałam pierwszy tom, nawet to samo wydanie z PIWu. Chyba do niej nie wrócę, ale kto wie. Bardzo podoba mi się włóczka, stonowane kolory, naprawdę robi wrażenie. Pozdrawiam i oczywiście wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jestem przy str. 60, ale już czuję się lekko przytłoczona. Obym dotrwała do końca.
      A kolor teraz chyba mój ulubiony z tego rodzaju :)
      Dziękuję pięknie za życzenia i wzajemnie!

      Usuń
  2. Z tych dwóch rzeczy interesuje mnie tylko sweterek, bo jest piękny, tzn. kolory są obłędne :). Ciężkiej lektury poniechałam dość dawno, w pewnym momencie życia uznałam, że to mnie za bardzo psychicznie obciąża... sięgam teraz po zdecydowanie lżejszą literaturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolor coraz bardziej mi się podoba, czasem przerywam robótkę, żeby sobie tylko pooglądać poszczególne plamki. :)
      A lektury cóż, coś mnie wzięło. Sama się zastanawiam co wezmę po tej książce.

      Usuń
  3. Baardzo ciężką sobie lekturę wybrałaś, nie powiem. Piękne kolory ma ta włóczka i ładnie się w robótce rozkładają. Ciekawe co Ci się tam wykrystalizuje bo na razie tak pokazujesz, że nic nie widać :) No poza urodą włóczki oczywiście;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co tak tajemniczo :p bo chyba sama nie wiem co z tego wyjdzie i obawiam się pokazać.
      Jeśli będzie co to nie omieszkam się pochwalić. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Podziwiam za wybór lektury, na pewno do lekkich nie należy, a sweterek kawowo tofiowy zapowiada się wspaniale, wszak jestem wielką fanką tego koloru, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybór to jedno, raczej łatwiejsze, a teraz czas na przeczytanie [oby]. :p
      A kolor cudowny, ale ja nie mogę zapomnieć o tym Twoim jasno szaro-piaskowo-'żółtym' motku. Szkoda, że nie robią go w arroyo albo w sock.

      Usuń
  5. Uch... z całego serca życzę wytrwałości przy tak ciężkiej książce... I żebyś nie zwariowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przyda się mocno.
      A nie wiem czy już nie zwariowałam... :p

      Usuń
  6. To musi być ciężka książka, ja w lekturze szukam jednak wytchnienia, relaksu i oderwania się od rzeczywistości, ale nie w tę stronę.
    Ładny brązik wybrałaś na ten sweterek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No super lekka nie jest, ale jakiś teraz mam czas na takie lektury.

      Brązik teraz jako mój jeden z ulubionych kolorów z tej włóczki. ^^
      Dzisiaj skończyłam 1 rekaw.

      Usuń