piątek, 20 listopada 2015

Owieczki od dziewiareczki

Mam kolejną czapkę. I to nie byle jaką. Idealną dla dziewiarki - w owieczki!
Wzór wpadł mi w oko jakiś czas temu, ale nie wiedzieć czemu nawet nie pomyślałam o jego wydzierganiu. Aż do czasu jak grzebiąc w swoim pudle natknęłam się na przepięknie zielony motek Lettlopi pozostały z mojego loppapeysa. Taką mszystą zieleń kocham i nie mogłam się oprzeć. Prawie nie mogłam już znaleźć wymówki, biorąc pod uwagę leżące obok resztkowe kłębuszki Peruviana i Limy po swetrach i bezpalczatkach. Tym bardziej, że w połączeniu niesamowicie im pięknie. No to brakowało mi tylko niebiańskiego koloru - a że głupio zamawiać jeden motek... to kupiłam cztery.

I tak po jakimś czasie powstała moja wersja "Baa - blee Hat".
Co najdziwniejsze! Lopi na głowie to nie to samo co lopi na swetrze. Zakładałam ją i na włosy i na gołe czoło i nic mnie nie drapie. Aż dziw bierze, no ale to prawda. Czapka stała się własnością siostry, która podziela moją opinię zarówno o pożerającym swetrze jak i o bardzo przyjemnej głowogrzejce.
To moje drugie w życiu wrabianie na drutach, więc nie jest może idealne, ale zrobię kiedyś takich jeszcze kilka i dopiero będzie pięknie.
Oczywiście wprowadziłam modyfikacje do wzoru, bo naczytałam się o tym, że czapka wychodzi o dużo za duża. Miałam też w pamięci ilość oczek, próbki i rozmiary drutów, na których pracowałam robiąc poprzednie czapki i nijak nie pokrywały się one z tym co w opisie do owieczek. Poczyniłam więc kilka obliczeń, zmieniłam druty na dużo mniejsze i leży jak ulał.

Robótka szła dużo wolniej niż przy dzierganiu z jednej włóczki, ale to kwestia wprawy.
Moja wersja jest z podwijanym brzegiem, dzięki czemu pasuje zarówno na Sis, jak i na mnie - bo ja w sumie prawie zawsze chodzę z cebulą, która musi mi się w czapce zmieścić. Wystarczy, że odwinę sobie dół i już mam skrzatkę idealną.

projekt: Baa - blee hat
wzór: "Baa - blee Hat" by Donna Smith
włóczka: Lettlopi, Drops Lima, Filcolana Peruvian
druty: 3.5 mm; 4 mm

Jakby mi było mało to z pewnością z 'resztek' udziergałabym drugą, tylko dla mnie.

A tymczasem powinnam się zmusić do kończenia celtyckiej chusty (taaak, jeszcze "tylko" połowa bordera), bo w kolejce pojawiło się zapotrzebowanie na celtycką czapkę do kompletu. Tak samo jak ogromne zapotrzebowanie na słońce, bo w tej nieustającej szarudze depresja czai się za każdym rogiem.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Love's Promise

Znowu szaro, potwornie zimno i depresyjnie za oknem. Ale ja mam coś zupełnie przeciwnego- jeszcze późno letnie, ciepłe i romantyczne zdjęcia mojego nowego sweterka.
Co tu dużo pisać, hmm... kiedyś tam dawno doczekałam się moich motków Julie Asselin - Milis. Przyszło lato i czas na delikatne wdzianka. Pomysł w głowie powstawał pomału, ale jak to zawsze u mnie bywa tak naprawdę wszystko działo się w trakcie. Po prostu dziergam i pruję, wpadam na coś nowego, wprowadzam to do projektu... i czasem znowu pruję. Ale w końcu po jakimś tam czasie, zazwyczaj dużo dłuższym niż się spodziewam, wychodzi akurat to co miało być. Tym razem moja robótka była ze mną i nad morzem i w górach, w autobusie i w pociągach.

Lubię cieniowane motki i dziwne, nieokreślone do końca kolory. Także w tym przypadku skusiłam się na włóczkę ze względu na kolor "Opera". ( i niestety się z nią do końca nie polubiłam, ale to może o tym w innym poście)

Patrząc pozywtynie - nitka wymagała jedynie małych dodatków dla jej podkreślenia, niż wymyślnych warkoczy czy innych ściegów. Tym bardziej, że to sweterek mega kobiecy, eteryczny i romantyczny- taki miał być i jest.

Oto mój Love's Promise.
Mały, uroczy kardiganik z otwartymi przodami i kilkoma ciekawymi detalami.
Dla podkreślenia kobiecych kształów/krągłości postawiłam na taliowanie na plecach. Mimo, że wzór nie zakłada guzików, to można skorzystać np. z jakiejś broszki, zapinki do szali czy jakiejś innej podobnej ozdoby.
Długość całego sweterka i rękawów jest idealna na ciepłe, letnie bądź wiosenne dni.
Z delikatnym, dyskretnym ażurkiem, który jednak chywa za oko i serce. 
I zakładkami na rękawach. Niby takie małe coś a robi tak wiele.
Zarówno rękawy jak i cała reszta wykończona jest ściegiem francuskim, a dodatkowo plisa na przodzie kusi i-cordem.
Czegoś takiego brakowało mi w szafie! Zdecydowanie. Terazy tylko czekać na kolejną wiosnę.

projekt: Love's Promise
wzór: Love's Promise


Wzór na ten romantyczny sweterek jest mojego autorstwa i jest już dostępny na Ravelry. Jak zwykle występuje w języku angielskim, ale starałam się napisać go jak najprościej i najbardziej przejrzyście. Część ażurowa jest zarówno w postaci schematu jak i pisanej. Moim zdaniem początkujące dziewiarki też poradzą sobie z nim idealnie. Do tego do końca tego tygodnia wzór jest w promocji 15%.


Dziękuję ogromnie moim testerkom, które zrobiły kawał dużej roboty. ^^ Jesteście wielkie!
Kilkając guzik z projektami można podejrzeć jakie cuda stworzyły.
Za każdym razem kiedy zaglądam do szafy tęsknię za późną wiosną i latem, za romantycznymi spacerami, sukienkami, powłóczystymi spódnicami. I ciągle nie mogę się doczekać kiedy założę mój sweterek ponownie.

piątek, 6 listopada 2015

Skarpetkowy KAL- losowanie.

Dziś wreszcie obiecany post z losowaniem nagrody. W moim pierwszym KALu [ale myślę, że nie ostatnim] - tym razem skarpetkowym, powstało kilkanaście nowych, ślicznych par stópkogrzejek. Każda inna, wyjątkowa, ale wszystkie robione z sercem i pasją. Ogromnie cieszę się, że znalazły się osoby, które dzięki moim namowom/inspiracjom/postom o tej zabawie wydziergały swoje pierwsze skarpetki. :)
Nagroda jak już pisałam to dwa motki cudownie czerwonej włóczki, markery i znacznik rzędów zrobione przeze mnie, no i jeden ze wzorów mojego autorstwa. Udało mi się zrobić realne losowanie, takie z koszyczkiem i karteczkami. Sierotką losującą byłam ja sama we własnej osobie, a nadzór sprawował Pan Kot, zerkając z łóżka leniwie, ale nadzwyczaj czujnie.
I tak oto wygrały skarpetki w kolorach niemieckiej flagi wydziergane przez Agę
z bloga
"alpy i ...nitki"
Serdecznie gratuluję. ^^ Aga- skontaktuj się proszę ze mną przez @, żebym wiedziała gdzie wysłać motki w podróż.

Ogromnie dziękuję wszystkim biorącym udział w mojej zabawie! To było dla mnie coś nowego i ekscytującego. Liczę, że też bawiliście się tak dobrze jak ja. Dołożę starań, żeby przyszłe takie akcje były jeszcze fajniejsze i ciekawsze.

Pozdrawiam cieplutko,
Amanita.

środa, 4 listopada 2015

Mikro chwalipięctwo i dziewiarska piosenka.

A ja mam! Wreszcie mam! :D swoją własną nawijarkę. Skaczę prosto pod sufit i jeszcze wyżej, jak się tylko da. Doczekałam się swojego 'pro' sprzętu dla dziewiarki. I koniec z potwornie plączącymi się nitkami, zwijanymi przez znaczną ilość czasu. Tym bardziej, że ostatnio pewnie ponad 80% włóczek z których robię przyjeżdza do mnie w postaci precelków. Co prawda sprawca tego prezentu [Brodacz] jest fanem rozplątywania wszelkich supełków i każdy przewinięty motek, to do tej pory była jego zasługa - biję w podzięce pokłony, czołem do samej ziemi. Tym bardziej, że po haśle "a że była darmowa dostawa w pewnym sklepie" wyjął zza pleców parasolkę. Motowidło znaczy się. 
Przyznam się, że kiedyś precle próbowałam zwijać sama... ale wytrzymałam jakieś pół motka i krew mnie nagła zalała w międzyczasie kilka razy. Obraziłam się i wzięłam na druty inny, przewinięty już kłębuszek. Dawniej miałam "przyjemność" (brrr!) bawić się tak z Malabrigo Lace i powiem jedno- nigdy przenigdy.
I teraz zamiast godzin transformacja precli w motki (za granicą nazywają to "cake", mamy jakiś ładny odpowiednik?) zajmuje góra kilka minut. Za nami 800 metrów pajęczyny Drops Lace. I napatrzeć się nie mogę na to cacuszko. 
Wiadomo, że gadżety nie są niezbędne, ale jednak istnieją takie, które ogromnie ułatwiają i przyspieszają pewne czynności. A po cóż marnować czas na nerwy i rozsupływanie nitek po stokroć jak można już dziergać.

Próbkę z wyżej pokazanych puszków już mam, ale nic poza nią. Pomysł w głowie dopiero powstaje, a przede mną jeszcze decyzja co do rozmiaru drutów. Także znowu stoję w miejscu...

...ale na pocieszenie włączam sobie chyba pierwszą i jedyną dziewiarską piosenkę, którą w życiu słyszałam i śmieję się do rozpuku. Polecam i Wam - "Baby You're a Knitter" oczywiście by... Stephen West. To typ którego się kocha, albo nienawidzi. Ja mimo wszystko jestem zdecydowanie po tej pierwszej stronie. ^^

ps. nadal pamiętam o losowaniu- postaram się wrzucić posta jeszcze w tym tygodniu.

A Wy korzystacie już ze zwijarki?
I napiszcie koniecznie co myślicie o nowym hicie.