Wredne, grypowe chorowanie zabrało mi wszelkie siły. Z dnia na dzień pojawiały się nowe dolegliwości, a jeśli coś szczęśliwie odchodziło to miało swoje godne zastępstwo. I tak od dwóch tygodni... Pierwszy był całkowicie wyrwany z życia. Brak energii i sił na cokolwiek. Na szczęście zaczyna już przechodzić, więc od poniedziałku mogłam włączyć już druty i czytanie. W międzyczasie zachorował i mój laptop, który wymagał niemalże natychmiastowego formatowania. Pewno ze starości, ale mam nadzieję, że po tym porządnym odkurzaniu posłuży mi jeszcze trochę.
Dziewiarsko jestem prawie na finiszu czerwonego swetra, no brakuje mu już tylko rękawa i guzików. ^^ I będę miała kolejny w swojej kolekcji. Przynajmniej na liście stworzonych przeze mnie, bo właściciel będzie płci piękniejszej- czyli męskiej.
A książkowo wreszcie [!] skończyłam "Rany kamieni" Simona Becketta. Zachwycać się nie będę, bo z trudem dobrnęłam do końca. Nie wiem czy to przez moje rozwlekłe czytanie (naście stron na raz od czasu do czasu) czy ta pozycja taka jest sama w sobie, ale się wynudziłam. Przyznaję, że część zwyczajnie przekartkowałam. Na początku zaczynało się całkiem fajnie, nawet ciekawie, ale im dalej tym nudniej. Aż do zakończenia, które mnie nie zaskoczyło, a w dużej mierze było przewidywalne.
Wczoraj zaczęłam coś zupełnie innego- czyli "Opactwo Northanger" Jane Austen. Trzeba w końcu zabrać się za klasykę. :)
Do tego udało mi się dziś skończyć rękawiczki zwyklaki. Najprostsze, te 'jednopalczaste'- 'takie do biegania, żeby nie było zimno'. Miałam nakaz, żeby wydziergać je z tego co mam, z jakichś starych motków i nawet jeśli byłyby różowe. Bo przecież w nocy jest ciemno i nikt nie widzi w czym kto biega. Aż tak to nie ze mną, a i różu u mnie całkowity brak. Są więc siwe i o dziwo nie akrylowe, mimo, że ta sztuczna potwora stanowi ponad 90% moich starych motków, schowanych gdzieś na sam koniec szafki. Zima już zadomowiła się na dobre, a mróz siedzi tu codziennie, łapki były potrzebne na wczoraj. Odpuściłam więc sobie wszelkie wzorki, tekstury itd. Zaraz obcinam nitki i siup do prania. :)
Tymczasem ciągle dumam nad wzorem kompletu zimowego, bo wszystko mam od czapy, a porządnych rękawiczek i komina prawie totalny brak. Mam teraz trudną decyzję czy piękne karminowe motki przerobić na zimowe akcesoria czy jednak tak jak pierwotnie- na kolejny sweter.
Hmm...
Najlepiej dokupić i przerobić na to i na to :D
OdpowiedzUsuńHistorię książki znam z ekranizacji BBC, ale jej nie czytałam. Może faktycznie warto sięgnąć po tę autorkę?!
Myślę, że warto, ale nie wiem czy akurat po "Opactwo". Powiem więcej jak skończę. :)
UsuńA o dokupieniu tez już myślałam. ^^
Odkąd mam drugie dziecko , nie znoszę , wręcz nienawidzę okresu późnojesiennego i zimowego, właśnie ze względu na wzmożone chorowanie Młodszej:((( Mam nadzieję , że dożyję do wiosny , a potem będzie już lepiej. Przeczytałam wszystkie książki Jane Austen i obejrzałam wszelkie możliwe i dostępne ekranizacje jej powieści, a Dumę i uprzedzenie z Colinem Firthem obowiązkowo raz w roku muszę obejrzeć, ot kolejny bzik:) Opactwo należy (niestety) do najmniej lubianych przeze mnie spośród jej powieści, przeczytałam raz i na tym koniec:) Ciekawi mnie więc zatem Twoje zdanie, może Ci się spodoba?
OdpowiedzUsuńJa od zawsze nienawidzę zimy, z każdym rokiem coraz bardziej :p nie znam nikogo marznącego tak jak ja. Marzy mi się sen zimowy właśnie- obudzić się na wiosnę i już. ^^
Usuń"Opactwo" póki co idzie powolutku, ale zobaczymy.
Muszę kiedyś przeczytać "Dumę i uprzedzenie", bo film widziałam daawno w kinie.
Sądząc po zdjęciu czerwony sweter już ma właściciela :) Pozdrawiam serdecznie, nie daj się wirusom!
OdpowiedzUsuńO tak :) to właściciel wszystkiego co w domu. ^^
UsuńPozdrawiam!
Komplet zimowy to jest to! Odkąd chwyciłam za druty, zawsze myślę właśnie "kompletowo" ;) No, może nie zawsze, ale tej zimy będę nadrabiać i zamieniać to, co kompletem nie jest, właśnie w komplet ;) Zdrowia dużo życzę Tobie i twojemu otoczeniu i czekam na tę męską czerwień ;)
OdpowiedzUsuńNa pierwszym miejscu :) przynajmniej w planach. A realnie jeszcze zobaczymy, bo sweter w głowie mi się ukręca. ^^
UsuńDziękuję!
Najwyraźniej kocizna uznała sweter za swój:)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę, jako że sama też przeziębieniowo się "bujam".
:)
UsuńDziękuję i wzajemnie!
Życzę Ci dużo zdrowia - żeby Twoje choróbsko w końcu Cię opuściło na dobre :-)
OdpowiedzUsuńJane Austen uwielbiam...
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :)
UsuńMam nadzieję, że i ja polubię.
Pozdrawiam! ^^
Uwielbiam Opactwo :) Styl Jane Austen nie ma sobie równych, stworzyła idealną satyrę powieści romantycznych swoich czasów..
OdpowiedzUsuńLiczę, że i ja dołączę do grona fanów Austen. :) Póki co jestem bardziej na tak niż na nie.
UsuńJesteśmy pod wrażeniem twojej sztuki Amanito, bardzo nam się podoba! z chęcią nauczymy się takie robić :D
OdpowiedzUsuńA ciebie chciałbym zaprosić na naszą strone http://psyart.pl jeżeli interesuje cię sztuka psychodeliczna, rękodzieło, albo współpraca ;)
Dziękuję! ^^
UsuńZapraszam dalej. :)
Czerwony na teraz najlepszy. A sobie dziergaj szybko cos cieplutkiego i nie daj się chorobom.
OdpowiedzUsuńCzerwony zawsze dobry! ^^
UsuńMiałam dziergać dla siebie, ale wpadły mi dwa projekty na już dla kogoś... eh.
Szewc bez butów chodzi. ;)
Sweter chyba już znalazł swojego właściciela :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam wytrwałości w doczytaniu nieciekawej książki, mi nigdy nie starcza na to cierpliwości.
A za Jane Austen muszę się w końcu zabrać - bardzo lubię ekranizacje jej powieści, nawet kilka posiadam, ale jakoś nigdy nie było mi do nich po drodze.
I zdrowia, przede wszystkim zdrowia! :)
A pewnie :)
UsuńOj, mi też nie zawsze się udaje, ale i tak lepiej niż kiedyś.
Dziękuję!
Kolor czerwony - mój ulubiony. Siwy też. Jeśli laptop stary, to proponuję odkurzyć go też dosłownie, czyli odkręcić spód i przedmuchać wnętrzności sprężonym powietrzem - widziałam takie w puszkach w Media Markecie za jakieś 20 zł.
OdpowiedzUsuńZdrowia Ci życzę :-)
Czerwony piękny- zawsze. :)
UsuńOj, odkurzanie takie miał dawno. Chyba już przeżył najlepsze lata, a teraz cóż...
Dziękuję!
Zdrówka życzę! Sama właśnie, mimo, iż na wyjeździe i w gościach, to kaszlę i kicham, i zamiast zwiedzania siedzę w domu... Ale mam nadzieję, że mi się polepszy, czego życzę nam obu! *^v^*
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńDuuużo herbaty, duuużo kota i będziemy zdrowe! ^^