Podczas kilku ostatnich dni, jakoś od czasu skończenia lawendowej czapki, a potem końcówki swetra, czyli od 17 października nie miałam nic na drutach! Dacie wiarę? Prawie jak odwyk dziewiarski. W planach 3 rzeczy do rozpoczęcia, ale żadna z nich nie jest robótką hop siup. Zaczynając od ażurowej chusty, której wzór jest mocno wymagający- więc pilnowanie każdego oczka to podstawa. Potem sweter mój, który dopiero w głowie powstaje, bo póki co przeplatają się na niego różne pomysły, ale konkretnie jasnej całości nadal jeszcze brak. Aż po kolejny sweter, w którym jestem zakochana od dawien dawna, ale jak udało mi się nabyć włóczkę, to próbka różni się o 4 oczka od tej zalecanej we wzorze. Byłam tego jak najbardziej świadoma, ale boski czerwony kolor, miękkość i cena przekonały mnie, aby ponownie zaufać Peruvianowi od Filcolany. Tym razem z przeznaczniem na coś znacznie większego kalibru niż czapki. Czekało mnie więc przeliczanie wzoru. Ile się nie nagłówkowałam, nie napytałam itd. itd. to ja wiem. Myślałam też o robótce 'bezmyślnej' czyli takiej przy której można coś oglądać albo grać w karcianki, ale jakoś nie umiem sobie teraz wciskać takich zapychaczy jeśli nie są wcześniej ustawione w kolejce 'koniecznie do dziergania'.
Dziś się przemogłam i zaczęłam ten obliczeniowy sweter. :) Przyjemność ogromna, bo jestem pod wrażeniem tego mięciuśkiego ściągacza.
Pewnie czekają mnie jeszcze dalsze przeróbki odnośnie tego wzoru, ale nie dam się! ^^
A dzięki akcji Maknety książkowo też trochę do przodu, a przynajmniej bez obsuwy. W zeszłym tygodniu skończyłam "Kleo i ja" i jestem niezmiernie z tego zadowolona... bo już dłużej nie mogłam.
Wybaczcie, ale naprawdę ta książka mnie męczyła, mimo, że jestem ogromną kociarą. Głównej bohaterki- kotki Kleo- o której miała być ta historia, było według mnie rzeczywiście tyle 'co kot napłakał'. I tak więcej niż w jakiejkolwiek innej do tej pory przeze mnie czytanej, ale jak na powieść "O kotce, która uratowała rodzinę" było zdecydowanie za mało. Mam wrażenie, że jedynie pojawiała się gdzieś w tle. Wydawało mi się, że miejscami było sporo naciągania, a w dodatkową irytację wpędzały mnie skoki czasowe: tratata cośtam... "a pięć lat później..."... "dziesięc lat później". Czytam a tu nagle okazuje się, że ni stąd ni z owąd akcja nagle toczy się dobre kilka lat do przodu. W zasadzie czułam się znudzona i nic mnie tam nie zaskoczyło, ani nie wciągnęło. Gdyby nie to, że siedziałam dobre kilka godzin w poczekalni u lekarza to pewnie bym jej nie skończyła. Czuję się zawiedziona tą książką.
Ale liczę, że odbiję sobie z Cobenem. ^^ Tym razem będzie to "Niewinny", który jest póki co mocno wciągający i nawet przestały mi przeszkadzać te przeskoki - rozdział taki bohater, w innym kolejny- bo oba wątki są równie interesujące.
Trzymajcie się ciepło- u mnie już idą przymrozki.
Aż zastanawiam się nad wydzierganiem komina...
O, ciekawa jestem tego Cobena. Tyle już o nim słyszałam, a jakoś jeszcze po niego nie sięgnęłam :)
OdpowiedzUsuńCo do robótek, to plany ambitne. Zazdroszczę! Ja ostatnio samą drobnicę uskuteczniam i przydałoby się jakieś wyzwanie :)
Pozdrawiam!
Polecam, przynajmniej "Jedyną szansę", którą przeczytałam. "Niewinny" to dopiero jego druga książka, po którą sięgnęłam. ;)
UsuńA jakże- wyzwania muszą być. ^^
Pozdrawiam!
Co to za odwyk dziewiarski, kiedy myśli są wciąż zajęte planowaniem robótek ;)
OdpowiedzUsuńhmmm... w sumie racja XD
Usuńno to może dziewiarska dieta?
Aj, nieważne i tak już znowu dziergam, haha >:)
Nie męczyłabym się z tamtą książką, dobrze, że już masz ją za sobą!
OdpowiedzUsuńCzerwona wełna przepiękna, jestem ciekawa, co z niej będzie, ściągacz wygląda na niesamowicie miękki i przytulaśny! *^o^*~~~
Ja też gdyby to nie była jedyna sensowna rzecz do robienia w poczekalni. :p
UsuńWygląda i taki jest, co chwila go macam XD
Super ta czerwona włóczka:)) Coben taki znany, a ja jeszcze nic nie przeczytałam. Bardzo ładna zakładka, ręczna robota ?^^
OdpowiedzUsuń:) Ja dopiero zaczynam- ale przypomniało mi się, że Graham jeszcze chyba popularny z tych klimatów.
UsuńDziękuję- podejrzewam, że tak, ale tym razem nie mojego autorstwa- dostałam. ^^
tfu- Grisham miał był.
UsuńZa dużo "Hannibala" XD
Kurczę! Tyle czasu bez drutów? Szok! Nie dałabym rady. Chociaż próbeczkę bym zrobiła.
OdpowiedzUsuńNom, czasem mi sie zdarza, sama nie wiem jak. :)
UsuńHmmm... chyba "Niewinnego" czytałam, ale tak dawno brałam się za Cobena, że teraz po tytułach trudno mi ocenić, czy to było to, czy nie to ;)
OdpowiedzUsuńCzasem odwyk jest potrzebny, byle nie przymusowy i nie za długi ;)
Póki co podoba mi się, ale jeszcze mnie nie zakoczył, tak jak w przypadku "Jedynej szansy", a jestem, w 3/4. Zobaczymy jaka końcówka. :)
UsuńDokładnie, im krótszy tym lepszy. ^^
Kocham Cobena:) Nareszcie cos co przeczytałam:) Polecam:)
OdpowiedzUsuńFajnie- będę miała kogo podpytywać o kolejne tytuły. :p
UsuńPozdrawiam!