Kolejny tydzień z książką i robótką.
Tym razem wiele powiedzieć nie mogę, bo nadal podróżuję z bohaterami w poszukiwaniu "Dziewczyny płaszczki...". A jest pięknie i ciekawie. Można spotkać nawet gości z innych planet, dosłownie!
Więcej nie mówię, aby nie zapeszać, bo jestem dopiero w 1/4 książki, a po ostatnich nie udanych przygodach wśród kartek wolę nie kusić losu.
Przyznam się, że obecnie czytam mało. Wolę raczej czas spędzić na dzierganiu. Nawet zdarzyło mi się pierwszy raz drutować... w autobusie! I to w tym piekielnym upale. ^^
Robótkowo posuwam się powoli. W tempie takiego wyścigowego leniwca. Sweter przyrasta kilka rządków dziennie, a że tworzę drugi raz na takich cienkich [jak na mnie] drutach 3mm to i efekty trochę słabe. Przyznam, że nie znalazłam żadnego fajnego wzoru, który odpowiadałby mi na obecną chwilę, kiedy dysponuję mniejszym metrażem włóczki o określonej grubości. No i tak się stało, że kolejny raz tworzę prosto z głowy. Co będzie- zobaczymy. Za którymś tam razem, chyba coś około czwartego czy piątego wreszcie dziergam już tylko do przodu. Oby...
... po pierwszej przymiarce się okaże.
O dziwo mam na drutach tylko jedną robótkę! Co prawda kusiło mnie nabranie oczek na jakąś kolejną parę prostych łapek, idealnych do bezmyślnego dziergania np. podczas spotkania w magic loop. Pomysł jednak odrzuciłam, bo wizja dziergania swetra znacznie dłużej, na rzecz następnej, teraz nie potrzebnej jeszcze rzeczy jesienno-zimowej niezbyt nastrajał mnie optymistycznie. Zmotywowałam się więc i postanowiłam uporać się najpierw z większym tworem. Ciekawe ile wytrzymam...
W minionym tygodniu udało mi się zaliczyć też spotkanie u Tup Tupa, gdzie miałam okazję poznać osoby, które znam głównie z blogów. Moja robótka przyrosła tam o jedyne chyba 3 rzędy, bo resztę przegadałam... :p głównie z Asją, Kasią, Marysią i Agatą. Nie mogłam nie zmacać wspaniałych projektów, które przyjechały razem z goścmi. Tym sposobem mam na liście Holsta Coast i Filcolanę Indiecitę.
Skoro o spotkaniach mowa to zapraszam Was serdecznie na świętowanie WWKIP w stolicy. Dzięki pomocy Agnieszki (Tup Tup) udało się stworzyć wydarzenie [kto ma fb klika tutaj] i mogę ogłosić, że spotykamy się
14 czerwca w Ogrodach BUW o 14.
Weźcie robótki, coś do picia i dobry humor!
Ależ zazdroszczę Ci tego spotkania, ja niestety nie dałam rady :( Widzę, że wena jednak wróciła i dziergasz jak szalona :) U mnie też mniej czytania, jakoś robótki teraz bardziej królują. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejne! :)
UsuńOj szalona to nie, coś wolno przyrasta, ale ważne, że wogóle.
Pozdrawiam. :)
Pozazdrościć spotkań. Na publiczny dzień dziergania chyba się każę zawieźć do Piwnicznej i będę dziergać na głównym skwerku. :)
OdpowiedzUsuńWytrwałości w dużym projekcie i pozdrawiam. :)
Nie ostatnie, więc zapraszam serdecznie. :)
UsuńMiłego dziergania, na skwerku musi być sympatycznie.
Dziękuję i pozdrawiam. ^^
Także zazdroszczę spotkania:) a w sweterku pomyśl o dodaniu ażurów, bądź dodaniu innego koloru włóczki, daje to wiele możliwości i fajnie wygląda, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj, wpadaj do nas! Koniecznie!
UsuńAżury już są, małe ale jednak, od pierwszych rzędów :)
Zazdroszczę Wam tych spotkań, naprawdę!
OdpowiedzUsuńA co do swetra to wiadomo przecież, że nie da się nic wydziergać w 100% ze schematu, a w najlepszych projektach nawet się po niego nie sięga, także czuję nosem, że ładny sweter stworzysz :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja pamiętam jak zazdrościłam [i jeszcze mi nie przeszło] warsztatów z lopapeysów... ooo, byłoby wspaniale być na takich na wyspie... ah.
UsuńStaram się jak mogę, zobaczymy co wyjdzie. Dziękuję!
Pozdrawiam :)
Jak tylko przyjadę do Polski, to postaram się zrobić jakieś warsztaty i to nie w moim rodzinnym mieście, także przy odrobinie szczęścia uda nam się spotkać :)
UsuńWydaje się w takim razie, że w Wawie będą aż dwa spotkania, o drugim także wiem z facebooka i dziewczyny spotykają się na Polu Mokotowskim przy jeziorku. Na 16. mam do pracy a google mnie informuje, że to 15 minut pieszo więc z przyjemnością wpadnę podziergać publicznie z Wami ;)
OdpowiedzUsuńNo coś mi anonim na blogu napisał, że na polach ale nic więcej.
UsuńSzczerze ja i za tamtymi okolicami nie przepadam, to i tym bardziej pojawię się bliżej swojej strony.
O super! Przybądź koniecznie :)
Dziergałaś w autobusie? Ale w jakim? W miejskim czy takim międzymiastowym? :) To jest coś! Ja do tej pory nad jeziorem, nad wartą, w pociągu... Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńTak :) i w tramwaju! Te zwykłe miejskie ZTM. W planach dzierganie w PolskiBus.
UsuńPozdrawiam :)
Takie spotkanie super ładują kreatywne baterie, od razu chce się więcej i więcej robić ;)
OdpowiedzUsuńAle mi smaka na płaszczkę zrobiłaś... poszukam sobie e-booka ;)
Dokładnie! :) A jak jeszcze można zmacać włóczki... oj, aż lista rośnie.
UsuńO fajnie- dobra książka nie jest zła!
14 -go będziemy się wszytskie łączyć myślami. Ale to fajna inicjatywa takie publiczne dzierganie :) ja już się nie mogę doczekać soboty.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co tam wymyślisz w tym sweterku :)
Jak najbardziej :) w końcu duch dziewiarstwa jest wszędzie. A kiedyś na pewno uda się spotkać na żywo.
UsuńSama jestem ciekawa co wyjdzie, bo znając mnie po drodze jeszcze wpadną inne pomysły. ;)
Ja tez wolny czas przeznaczam raczej na dzierganie (na szydelku, i raczkująco na drutach), a ksiazka lezy. (niestety). Kurcze, a ja zeby nauczyc sie robic na drutach kupilam sobie druty 3 mm i dziwie sie dlaczego tak ciezko mi idzie. Pewnie powinnam zaczac na jakis większym gabarycie np 6, żeby szybciej widziec jakies efekty. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńDruty 3mm też są ok. Ale racja, trochę wolno widać efekty. Ja się uczyłam na 5 mm odrazu dziergając szalik. Polecam! Szóstki pewnie jeszcze lepsze.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Autobus to fajne miejsce do dziergania. Sama staram się mieć robótkę pod ręką jak przemieszczam się PKS-em. Ładne kolory będzie miał sweterek
OdpowiedzUsuńSzczerze to wolę miejsca, które się nie ruszają :p ale kolejna godzina stracona na samym dojeździe to dużo. Książki czytam rzadko w komunikacji, bo nie lubię jak ktoś mi zagląda, o ile w ogóle znajdzie się siedzące miejsce, bo u nas tak jeżdzą, że trzymanie się 1 ręką to czasem za mało... i rozprasza mnie ten hałas, rozmowy i szmer... no czytać nie mogę za wiele.
UsuńDziękuję, mi też się podobają :)
Ależ w tej Warszawie się teraz dzieje dziewiarsko - w jednym miesiącu co najmniej 3 spotkania o których wiem (i to mieszkając zw Wrocławiu). Zazdroszczę trochę :)
OdpowiedzUsuńO w tym wyjątkowo :)
OdpowiedzUsuńAle w magic loopie co miesiąc- moje ulubione. Przyjedźcie do nas!