środa, 6 sierpnia 2014

Słuchowisko i jesienny sweter

Środowa akcja u Maknety o książkach i robótkach bardzo mi się podoba. Swego czasu dosyć porządnie wciągnęłam się w zdawanie relacji co tydzień co u mnie na froncie czytelniczym i dziewiarskim. Dzięki temu mam o kilka książek więcej na półce przeczytanych i to nawet w nie tak długim czasie. Jak się okazuje do czasu, bo pełnoetatowa praca swoje robi. Jestem człowiekiem, któremu ciężko czytać gdziekolwiek poza [cichym!] domem. Odpadają więc wszelkie przystanki, środki komunikacji miejskiej i inne zatłoczone i hałaśliwe miejsca. Piski, trzaski, wielkie, potworne machiny... do tego pełno dziur na drogach fundujących  [niestety częściej niż rzadziej] dzikie wstrząsy. O spokojnej jeździe można zapomnieć. Latanie po autobusach gwarantowane... do tego 'didżeje' bez słuchawek, wakacyjna młodzież z bogato zdobionym w gwiazdki słownikiem... idt. itd. itd. ...
Najczęściej sięgałam do książek już w łóżku, tuż przed snem i uważam nadal, że to moja najlepsza pora na takie rozrywki. Cisza, spokój i można się zabierać za opowieści.
Jestem z siebie dumna z przeczytanej książki, w sumie to nawet każdej. ^^ Tym bardziej, że zwykle zdarzało mi się odkładać niedokończone powieści, które mnie znudziły. Ostatnio pokonały mnie "Narzędzia piekła", ale "Koralina" nie miała ze mną szans. Fabuły chyba nie muszę opisywać. Zostaje mi jedynie polecić serdecznie. Ja przeczytałam jednym tchem, mimo, że wiedziałam co się stanie, bo akurat tym razem film obejrzałam jako pierwszy. Różnice oczywiście są i to zarówno mniejsze jak i te duże, zupełnie nie do przeoczenia. Co, gdzie i jak nie zdradzę, zachęcam do odkrywania samemu. :) Ja jestem oczarowana.
Przyznam się, że czasem potrzebuję takich małych, mniej wymagających lektur o zdecydowanie mniejszej obiętości. Dodają mi jakiejś energii i takiego mikro plusa, że mogę sobie odhaczyć kolejną pozycję na liście przeczytanych. Takie coś do podnoszenia morali czytelniczych. 
Podobnie jak w dzierganiu- czapka/ łapki dla odpoczynku od tworzenia swetra tygodniami, lub przerzucania 400 oczek w jednym rządku chusty. Łatwo, szybko i przyjemnie!

W obecnej chwili podgoniłam kolejną książkę: "Piątkowy Klub Robótek Ręcznych" Kate Jacobs. Trzymam kciuki za samą siebie czy dobrnę do końca. Co prawda 3/4 pochłonęłam całkiem szybko. Akcja w pewnych momentach lekko przyspiesza ale jest tak przewidywalna, że hej. Muszę jednak przyznać, że nie jestem fanką 'obyczajówek' zarówno w książkach jak i filmach. Dla mnie musi być coś nierealnego, fantastycznego. Najlepiej gdyby jeszcze było tajemniczo i detektywistycznie. Takie historie 'życiowe' ['zwykłe] są dla mnie za nudne i za mało pociągające. Do "Klubu Robótek" zaglądam w zasadzie dla opowieści o spotkaniach, robieniu na drutach i włóczkach, których wypatruję co stronę. Chyba dlatego dojechałam aż tak daleko. Mam nadzieję, że to będzie kolejna skończona książka, bo jakby nie patrzeć to już bliżej niż dalej.


Na zdjęciu widnieje mój plan na być może jeszcze dziś: słuchowisko. Jedyne wspomnienia mam bardzo mgliste, ale za to pozytywne. Kiedy siedziałam wieczorem w wiejskim domku Babci, zamknięta w pokoiku z kaflowym piecem i słychać było tylko świerszcze, psy, ptaki i radiowy teatr płynący z małego radio- budzika.

A robótkowo dziergam sobie powoli wełniany sweterek na jesień. :) Kilka rządków na dzień lub dwa to zawsze krok bliżej końca. To chyba będzie mój pierwszy cieplejszy sweter, czyt. z odpowiedniego materiału na chłodniejsze pory roku, a nie jak te sklepowe cardigany i pullovery z... akrylu czy bawełny. A ja się dziwiłam czemu nic mi nie dają noszone 3 naraz. Aby było ciekawiej i mniej przewidywalnie w odczuciach [dla mnie] to korzystam z mieszanki z alpaką. Póki co z motku było mięciutko. W robótce już mniej. Na rękach nie gryzie prawie wcale, za to nadrabia na szyi. Będę to poskramiać eucalanem.
 A teraz leni się bardziej niż mój kot! "Czy alpaka uspokaja się po kąpieli?" 



Mieliście kiedyś do czynienia z radiowym teatrem?
Jak wrażenia? Lubicie?

9 komentarzy:

  1. Eucalan na wszystko jest dobry, na alpakę też, powinnaś przerobić swoją islandzką wełnę i rozpocząć odczulanie, mnie po moim loppapeysie już nic nie gryzie, a wrażliwiec byłam nie z tej ziemi:) A słuchowiska jak najbardziej lubię i polecam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że niby taka trauma po której wszystko inne wydaje się być "fraszką"? :)
      Tak sobie myślę, że właściwie dla siebie z limy robiłam tylko łapki i obawiam się, że gotowy sweterek jednak będzie trochę obłaził w te kłaczki z alpaki, ale w granicach przyzwoitości :)

      Usuń
    2. Liczę na niego, bo jakąś moc ma magiczną. :) Moje Lopi spokoju mi nie daje, bo kusi strasznie, ale co jakiś czas głaskam się próbką, która kłuje okropnie i próbuję się oswajać. Szczerze to na mroźną zimę i tak długi rękaw pod spód, więc jeśli ta włóczkowa 'szczęka' nie przelizie przez bluzkę to powinno być ok. Na razie dojrzewam pomału do zakupu wszystkich potrzebnych motków. :)

      Caitlin- tego się też obawiam, ale kolor był idealny do tego projektu i cena jeszcze lepsza ^^

      Usuń
  2. oj ja nie moge wełeny żadnej mam na nią uczulenie. Jak mam coś zrobić z wełny masakra całe ręce swędzą i drapię się do bólu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :( Przykro mi. Dla dziewiarki to musi być jeszcze większy ból. A merynosy itd.?
      Dobrze, że teraz pełno najróżniejszych rodzajów włóczek to można przebierać i już. :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Uwielbiałam słuchowiska! Teraz sama powoli zaczynam słuchać audiobooków bo przy dzierganiu to naprawdę genialne rozwiązanie. A sweterek robisz z gotowego wzoru czy autorski projekt? Nigdy nie robiłam z Limy, przymierzam się do Loopi ale mnie raczej nic nie gryzie, mało wrażliwa jestem ;) Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwsze mam za sobą i spodobało mi się. Do audiobooków nie mogę się przekonać, to wychodzi znacznie dłużej niż czytanie książki, a i tak najlepiej zapamiętuję kiedy sama czytam. Do tego mam dziwne odczucie, że i tak książka nie byłaby przeczytana. XD taki mój mały dziwny hmm... 'bzik'?
      Sweterek robię ze wzoru, bo potrzebuję dosyć szybkiej i motywującej robótki w celach podniesienia morali dziewiarskich. :)
      A Lopi czeka i u mnie, wrażliwa jestem ogromnie, ale jeśli naprawdę ma ładnie grzać i super wyglądać to przeboleję może i jakoś dam radę. ^^

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. U mnie czytanie w łóżku zwykle kończy się po kilku minutach tym, że zasypiam z nosem w książce, ale to dlatego, że skandalicznie późno chodzę spać;-)
    Też by mi się przydał jakiś gruby sweter, który można by było zakładać po płaszcz, bo zimą zamarzam na dworze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to też tak miewałam, ale aktualnie chadzam nie później niż koło 23.
      Zamarzanie to swoją drogą, bo jeszcze nigdy nie było mi ciepło w zimę na dworze, nie ważne jaka cebulka ze mnie była. :(

      Usuń