Któregoś razu postanowiłam sobie nie kupować nowych włóczek, jeśli nie skończę obecnego projektu. Kolejne motki miały być nabyte tylko jeśli zużyję te zalegające w domu. Nie licząc oczywiście akrylowego obrzydlistwa. :p Do tego doszedł szlaban na zaczynanie kilku robótek naraz, więc jakiś czas było fajnie. Jedna rzecz na drutach [no ok, góra dwie] a potem mogłam sobie buszować w sklepowych półkach z włóczką. I tak do chwili aż pojawiły się problemy ze sweterkiem na trójkach, który robiłam kilka razy i w efekcie po spruciu kuleczki czekają na wiosnę. Potem doszło Arroyo, to które mnie tak zauroczyło, że rzuciłam się jak szczerbaty na suchary. Miała być chusta- ale najpierw był sweter do kończenia. No i kolejny. Zaczęło robić się zimno, a większe projekty mnie zmęczyły, więc zabrałam się za czapki. Motki chustowe dalej leżą, bo teraz już potrzebuję grubaśnych nitek. Obok śpią zapasy na kolejne duże projekty... zaczęło mnie to dręczyć, szczególnie kiedy musiałam dokupić materiały na prezentowy udzierg (który nota bene miał powstać właśnie z tych co mam, ale za dużo było zachodu z ciągłym przeliczaniem wzoru), więc skutkiem tego znowu jestem otoczona z każdej strony.
Za dużo, za dużo! [wiem... włóczek nigdy za dużo, ale jeśli zaczynają na mnie łypać 'zrób ze mnie coś wreszcie, jestem ważniejsza niż to co aktualnie robisz!' to trochę mnie skręca]
I tak oto chcąc uszczuplić chociaż trochę zapasy zrobiłam resztkową czapkę.
Kocią! ,,,^..^,,,
Aż dziergając sobie na pół bezmyślnie dobrnęłam do końca i stałam się kotem.
Z bandą ekstra głupich min!
Ja nie wiem czemu jedyne 'ostrzejsze' [czyt. nie całkowicie zamazane] zdjęcia są jedynie te z wygłupami?
Zważając na turkusowe barwy włóczki i te przeplatające się paseczki przyszedł mi na myśl nie kto inny jak Kot z Cheshire! I te uszy, ah. :)
Czasami nachodzi mnie ochota na jakiś mniej poważny udzierg. W końcu i tak "Wszyscy tutaj jesteśmy szaleni".
projekt: Almost Cheshire
wzór: z głowy, inspirowany jakimiś zdjęciami 'Japan style'
włóczka: Filcolana Peruvian Highland Wool, Malabrigo Arroyo (Vaa)
druty: 3.5 mm, 4.5 mm KP
Mam więc w tym roku, póki co trzy czapeczki. Ale żadna jeszcze nie grzeje mnie przyzwoicie. Powinnam więc opracować coś naprawdę epicko grubego! I koniecznie rękawiczki i jakiś komin. Wiecie, że mam jedynie starego akryla? Dlatego jak widać chodzę w chuście. Do czasu... ;)
Dziś miałam cykać sesyjkę domowym bamboszkom, na podłożu z bluszczu... ale pada deszcz. Ah, przynajmniej dalej sobie podziergam.
łaaał :) podoba mi się :) może to jest właśnie ta wymarzona czapka (nie cierpię czapek. Wydają mi się idiotyczne ale skoro już takie dla mnie są to może dodatkowo będą dziecinne i to wybaczy im ich idiotyczność)
OdpowiedzUsuńJa dawno się z nimi oswoiłam, zbyt zimno mi we wszystkim, więc goła głowa by mi odpadła chyba. ;)
UsuńDziękuję! Rób, rób- jest banalna.
Oczywiście, że aparat łapał ostrość na fajnych minach, bo co to za przyjemność robić zdjęcia poważniakowi! *^o^* Świetna czapka, nie wykluczam, że nie zgapię, bo pomysł prosty a efektowny! Jakby tak zrobić ją na podwójnym ściągaczu i może z podszewką, to grzałaby nawet w mrozy. *^o^*
OdpowiedzUsuńA łypiące włóczki zapakuj do pudła i wynieś do szafy albo na balkon, albo upchaj pod łóżkiem, u mnie to działa! *^v^*
I później wyjdę na szaloną XD
UsuńZgapiaj jeśli tylko masz ochotę.
Włóczki mam upchane pod biurkiem, czasem nawet jestem silna i na nie nie zerknę.
Miauuu:)))) Wyglądasz rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńpurr purr ;)
UsuńDziękuję! aczkolwiek do perfekcyjności mam mile nieskończoności.
Bardzo fajna i wesoła czapka. Moja córka ostatnio mi mówiła o jakiejś czapce z uszami, ale bliżej nie wiedziałam o jaką jej chodzi, żeby jej zrobić ( po tych wszelkiego typu a'la Panda ?). Kiedy pokazałam jej - Czy może taka ?
OdpowiedzUsuńWreszcie usłyszałam - Tak.
Mam tylko problem czy zacząć ją od góry czy od ściągacza.
Piękna czapka.
Pozdrawiam
Dziękuję. :) Miluchno.
UsuńJa radzę od ściągacza, można zawsze przymierzyć i zrobić idealnie pasującą. A jeśli się ładnie zszyje to nawet nie widać gdzie się zaczyna i kończy. ;)
Pochwal się koniecznie jeśli wydziergasz swoją wersję. ^^
Pozdrawiam!
figlarna kocica z Ciuebie ;D super czapa wyszla!
OdpowiedzUsuńXD oj, aż tak? hahaha.
UsuńDziękuję!
Wszystko mi się podoba, Ty, czapka, fason, kolory no i zdjęcia! Jedno wielkie szczęście i radość na nich widać. Wow!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńRewelacja, widziałam kiedyś czapkę w takim stylu na filmiku azjatyckiego cukru i od tego czasu miałam ją w pamięci tyle że tamta w porównaniu z twoją była nudna, twoje kolory są rewelacyjne a kot z Cheshire na pewno uśmiecha się na swój wyjątkowy sposób
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńPrzynajmniej zużyłam te stare arroyo, co już patrzeć na nie o dziwo nie mogła, bo jak to tak aby tyle czasu zalegać w koszu?