Starając się przerwać blogową ciszę, spieszę donieść co u mnie. Tyle razy głosik w głowie namawiał do sporządzenia posta, ale po chwili namysłu uznałam, że prócz prywaty to ja nie mam aktualnie o czym pisać... W zasadzie dzieje się i "dzieje" raczej niewiele, ale zawsze jednak coś. Przyznaję się bez bicia, że dziergam naprawdę mało. Sama nie wiem co jest nie tak. Już w głowie mi jesienne akcesoria i grube swetry, a nadal męczę włóczkę 'skarpetkową'. Tak naprawdę to jestem dopiero na początku wcześniej wspominanego swetra, bo dojechałam ledwie do miejsce gdzie będę oddzielać rękawy. Zapał opadł mi całkowicie po tylu falstartach i prędkości w sztrykowaniu z takiej cienizny czegoś o większym rozmiarze niż ażurowa chusta. Sama zastanawiam się czy sensem jest uporać się z tym jeszcze teraz, bo zanim skończę to i lato ucieknie... może więc łapać już za wełny i alpaki?
W planach mam kilka swetrów, jak to zwykle bywa. O dziwo tym razem nie jeden z gotowego już wzoru. Ciekawa jestem jak to się rozwinie i czy podołam 'gotowcom' i tworzeniu ogólnie.
Ostatni tydzień obfitował jednak w niezbyt przyjemne przygody. Mam już za sobą alarm [ponoć bombowy] w miejscu pracy, gdzie na czas ewakuacji koleżanka przygarnęła mnie u siebie w domu. Oczywiście jakby upałów i zamieszania było mało to miałam bonus... nie wiem jak to się stało, ale z tego całego chaosu przytrzasnęłam sobie rękę drzwiami od samochodu wyżej wspomnianej znajomej... szczerze to dosłownie zamknęłam drzwi z ręką w środku. Dotarło do mnie dopiero kiedy nie mogłam normalnie usiąść, bo brakowało mi drugiej ręki. XD ah te emocje i szok. Jedna z pierwszych myśli: "jak ja będę teraz dziergać...?!". Jakby bólu było mi za mało, w pracy podjechałam sobie na fotelu pod biurko, gdzie zgniotłam ponownie poszkodowaną już dłoń między blatem a oparciem 'siedziska'.
W razie czego gdybym jednak z taką ręką mogła dziergać, to ktoś/coś postarało się, aby mi tworzenie uniemożliwić. I od wczoraj raniutka chodzę sztywno niczym ołowiany żółnierzyk. Łóżko rzuciło na mnie klątwę w zemście, że spędzam tam już coraz mniej czasu. Zostałam sobie tak o normalnie z jak to się mówi 'zawianą szyją'. Boli nieustannie, a masaż i maści nie chcą pomagać. Pole widzenia mam ograniczone, więc obkręcam się całym ciałem wokół własnej osi. Ledwo mogłam usnąć, a jeszcze gorzej było podnieść się z łóżka. Przewiać nie miało mnie kiedy i gdzie, bo w sumie prócz upałów pogoda zafundowała nam tylko ulewy i burze akurat idealnie na czas mojego pobytu w pracy. Winę zwalam więc na moją 'leżankę', bo klimatyzacja w ztm tym razem nie miała ze mną za wiele styczności. Kiedy mogę idę do pracy na piechotę. Cóż się dziwić, jak punktualnie przyjeżdza 1 na 6 autobusów...
Zamiast więc dziergać, odpoczywam sobie i odmóżdżam się przy karcianej grze lub anime.
A z okazji końca terminu zwrotu książej mam teraz kolejne dwie do czytania.
Przyznam się, że nie skończyłam "Narzędzi piekła". No wstyd, ale nudy i nudy. Dałam radę do 120 strony, ale nic a nic mnie nie zaciekawiło ani nie zaintrygowało. Ocenę więc pozostawię tym, którzy dobrnęli do końca. A ja zabieram się za "Koralinę" Neil'a Gaiman'a, której to chyba nie muszę przedstawiać. Po obejrzanym jakieś kilkanaście dni temu filmie zostałam dosłownie zauroczona bajką inną niż wszystkie.
W międzyczasie udało mi się też spotkać z Caitlyn i o.m. na Dziergsession, za które baaardzo dziękuję, bo dało mi powera dziewiarskiego i nie tylko. I właśnie dzięki temu spotkaniu mam już o 6 cm swetra więcej. ^^
W międzyczasie udało mi się też spotkać z Caitlyn i o.m. na Dziergsession, za które baaardzo dziękuję, bo dało mi powera dziewiarskiego i nie tylko. I właśnie dzięki temu spotkaniu mam już o 6 cm swetra więcej. ^^
Oj bidulko ale się nacierpiałaś. Mówią, że nieszczęścia chodzą parami więc ty chyba wykorzystałaś pecha do końca roku. Mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej. Zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńCo do Koraliny to uwielbiam tą bajkę. Troszkę straszna, ale tak inna od wszystkich. Oglądała ja kilkakrotnie i nie miałam pojęcia, że jest książka. Chyba sobie po nią sięgnę :)
Też mam taką nadzieję, bo normalnie to był chyba dzień jakiegoś smerfa niezdary. XD
UsuńDziękuję!
Zgadzam się, bajka ma coś w sobie, właśnie ten mroczniejszy klimat i pomysłową historię. To co innego niż piękne księżniczki, rycerze na białym koniu, zamki i wielkie miłości po grób od pierwszego wejrzenia. Nie mówię, że takie są złe, bo też je zawsze lubiłam, ale "Koralina" jest w całkiem innym stylu, a to chyba teraz lepiej, taka odskocznia od tego co zwykle.
Pozdrawiam ^^
Opowieść jak z filmu grozy, mam nadzieję, że ręka i szyja i cały ten pech szybko odpuści, a sweterek tak sfotografowałaś, że nic nie widać , O Okrutna! Książki , ani bajki nie znam , i nie dlatego że z nich wyrosłam, po prostu chyba mi umknęło:) Powodzenia życzę i dużo szczęścia:))))
OdpowiedzUsuńO specjalnie- w zasadzie pokazywać nie ma co, bo to zwykły raglan, a ledwo górę mam zrobioną. Ostatnio pokazałam taki kawałek 'zwłok' na ludziu i pech chciał, że za szybko się pochwaliłam, idzie do sprucia... :p
Usuń"Koralinę" polecam- i film i książkę. ^^
Dziękuję i wzajemnie! :)
Ja też ostatnio mało dziergająca jestem, musimy sobie jakoś dać radę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A to męczące 'niedrutowanie', ale jak się zabieram to szlag trafia, bo nic nie wychodzi...
UsuńTrzymajmy się ;)
Jak pech to pech... Przynajmniej odpoczniesz spokojnie poczytasz czy coś... Trzymam kciuki i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :) trzymaj się!
OdpowiedzUsuńNo staram się jakoś inaczej wykorzystać ten czas, chociażby właśnie na relax..
UsuńDziękuję!
Pozdrawiam :)